Zastanawiam się czy ktoś przeprowadził badania dotyczące
jakości spożywania śniadań przez Polaków w roku 2012. Zastanawia mnie to czy i
ile kromek chleba je przeciętny Zieliński lub Klein , co dominuje podczas
spożywania pierwszego, a dla niektórych przecież najważniejszego posiłku dnia.
No i masa innych pytań, z których spokojnie można by ułożyć jakąś ankietkę
standaryzowaną która posłużyłaby np. zamiast gazetki do wypełnienia przy kawie lub
herbacie naturalnie. Można śmiało
wpisywać w komentarzach propozycje tzw. „Dobrego Startu” , jedzmy dobrze,
zdrowo, a co najważniejsze DUŻO i CZĘSTO.
Nie jestem w posiadaniu wiedzy na temat wyników
jakościowych/ilościowych dotyczących konsumpcji ale za to czytałem, słyszałem,
że z kulturą u nas kiepsko . Nie chodzi o Savoir Vivre , choć w jakimś stopniu
zawsze chodzi o pewnego rodzaju ogład lub takt. Chodzi o kulturę odbieraną,
mieloną mentalnie, czytaną, wielbioną , rzucaną nań oko. Czyli o Sztukę , muzykę
i inne takie tam, jest tego trochę. No i niestety lub stety często ową kulturę
powiedzmy kradniemy sobie . Pytanie nieświeże brzmi : dlaczego kradniemy i jaki jest tego powód ?
Po pierwsze kradniemy , bo jesteśmy przyzwyczajeni. Dla
przykładu : nie możemy znaleźć filmu online lub w empiku, to sobie go
ściągniemy i po obejrzeniu nie wyrzucimy do kosza tylko tak sobie leży, czeka
aż przyjdzie Kasia, Basia czy Wujek Józek i zobaczy i powie „O! masz ten zaje
fajny film , wrzuć mi na pendrive’a”. No i wrzucimy, co zrobisz… nic nie
zrobisz! Jak żyć Panie Premierze?!
Po drugie : Jak żyć ?.. skoro filmy są drogie, muzyka droga, teatr
drogi i denny, opera nudna i cholernie droga, drogi zaśnieżone…
No to se zassam muzyczkę żeby było lepiej, raźniej. Wszystko
to o czym piszę nie jest hipokryzją, ponieważ pytanie drugie brzmi : Dlaczego
kupujemy Chleb który jest niezbędny a kradniemy coś zbędnego do życia.
Nie prawda , że zastanawiające ?... Z czego wynika taka postawa ? jest to , tak
czuję, powiązane znowuż z wyznawaniem pewnego modelu .
Model wyznawany brzmi następująco : bogaty brunet
zaopatrzony we wszystkie niezbędne gadżety, wysoki i zadbany, najedzony ,
napity , wykształcony . Taki model stoi w pokojach nastolatek, starców , Kobiet
, mężczyzn, dzieci i nie robi nic tylko straszy. Model łączy się z nami za
pomocą szklanego pudła lub innych przekaźników.
I nie uciekniesz od tego no chyba…
…chyba , że wyłączysz wszystko co gra i śpiewa , co pisze,
komentuje, co mówi czyli krótko mówiąc pakuj Mandżur i wypad na Alaskę. A
ponieważ bilety lotnicze nie takie
tanie, trzeba się nam przyzwyczaić do tego, że wpadłszy w pewnego rodzaju nałóg
należy się profilaktyka, no i niestety ale wydaje mi się że pozostało tylko
tzw. harm reduction. Polegałoby ono
w moim odczuciu mniej więcej na dopuszczaniu pewnych form legalizacji i
ogólnodostępności jakże potrzebnego do życia towaru jakim jest kultura. Skoro
więc rozdają chleb głodnym , dlaczego by nie rozdawać kultury w
przystępniejszej formie ?
Są propozycje zmiany, a to abonament płacony z góry na
dowolny transfer plików, a to akcja redukcji ceny zagranicznych muzyków , akcje
typu „kup dwa zapłać za jedną”. Ale to wszystko może nie wystarczyć w obliczu
prawdziwej wielowymiarowej promocji kultury, popkultury , bo to co jest atrakcyjne
, ładnie opakowane będzie po prostu przyciągało. Oczywiście abstrahuję od
bardzo ciekawych przypadków gdy artysta(autor) sam , lub za namową upowszechnia
swoje dobra do swobodnego dostępu. W ogóle nie zajmuję się swobodnym dostępem
bo to temat rzeka, nie ma czasu, trzeba biec, trzeba uczestniczyć w wyścigu ,w
popędzie.
Ale wróćmy do kromki chleba nasmarowanej na początku tego
felietonu. Czy gdyby kromka chleba posiadała swój własny kanał na youtube ,
profil na fejsie , reklamę na bilbordzie itp. Czy byłaby bardziej atrakcyjna ?
czy kupiłabyś/kupiłbyś tych kromek jednego dnia tyle ile wystarczyłoby do
wykarmienia pułku wojskowego ? Wydaje mi się, że nie… Kromka ma to szczęście ,
że nie potrzeba jej promocji , no chyba że znajdzie się jakaś marmolada , która
powie „ja smakuję na chlebie najlepiej”. Niestety zbyt często wierzymy
marmoladzie…
Karol Zieliński