Tak myśląc i myśląc o czym by tu napisać i czym się
podzielić , dochodzę do wniosku, że nie jest to wcale proste zadania. Ba, powiedziałabym, że całkiem nawet trudne, bo
uczulona w ostatnim czasie na powszechne narzekanie, które w moim środowisku
osiągnęło jakiś punkt krytyczny obiecałam sobie że dość dość dość, narzekać nie
będę! Wobec tego przydałoby się napisać o czymś pozytywnym… lecz jakoś tak
dziwnie w otaczającym ( być może tylko mnie) świecie pozytywnych rzeczy jest
mało, a może tylko ja widzę mało,
dlatego też niezmiernie ucieszył mnie
fakt, że jednak nie do końca tak jest, że jednak niektórym się chce i nawet
tym, że im się chce mają ochotę podzielić się z innymi i co więcej zachęcić ich
żeby im też się chciało. Dlatego Brawo! Bo zauważę, że ( z całym szacunkiem dla
pracujących „do szuflady”, cichych społeczników) „dzisiejszemu pokoleniu” (
podkreślę że wiem, iż mocno uogólniam)
chce się nie wiele, a wolą za to siedzieć i marudzić. Zapewne wielu zapyta z
czego wysnułam takowe wnioski, no więc aby uargumentować swoje zdanie przetoczę
taki jedne konkretny przykład. Otóż w ostatnim czasie jedna z gdańskich galerii
zorganizowała niezwykle ciekawe warsztaty krytyczne. Nie dosyć, że za „friko”
można było się czegoś nauczyć to jeszcze spotkać tzw. „gwiazdy” polskiej krytyki ( przynajmniej
dla mnie są to autorytety) . Z zaangażowaniem i wielce ucieszona że dostałam
się na te zajęcia ( liczba miejsc ograniczona do 10) pobiegłam do galerii i… uwaga… nie dość że nie spotkałam tam żadnej
osoby studiującej kierunki pokrewne, żadnej z osób które publicznie okazują
swoje zainteresowanie i sztuką i jej krytyką, to co więcej ( o zgrozo) na
warsztatach stawiło się uwaga… 7 osób. Tak więc wydaje mi się że, moje spojrzenie na pewne społeczności jest
jednak prawdziwe i tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu jak mało nam się
chce dać coś od siebie… no ale cóż, gratuluje tu tylko tym, którzy nie mając o
wielu rzeczach zielonego pojęcia uważają się za profesjonalnych krytyków, co
więcej są przekonani o swoich racjach, zdolnościach i zapewne wrodzonej
intuicji, a jak pokazuje przykład przygotowania wystawy pewnej aukcji chyba
grubo się mylą…. No ale cóż.. miałam nie marudzić, a skończyło się jak zwykle mam tylko głęboką nadzieję, że jednak to ja grubo się mylę i nie potrafię
zauważyć zaangażowania innych…
Justyna Machnio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz