Może nie jest to za świeży temat, to co mi się napatoczyło
dzisiejszym, leniwym porankiem iławskim. Pomijając wszelkie zbędne historie ,
które powtarzają się w cotygodniowych odstępach czasu, powroty tu i tam , są
pewne rytuały które lubię i cenię. Na przykład lubię i cenię kupowanie ( wróć,
lubiłem i ceniłem kupowanie) pewnego tygodnika, mniejsza jakiego. No ale
mniejsza o te wszystkie detale do tego , co wydarzyło się na jednej ze stron
owego owianego tajemnicą pisma. Otóż pojawiły się czary! I to czary nie byle
jakie , czary czarujące!
Czary mary i hop siup a tu na stronie bykiem lub nawet wołem
wymalowane życzenia magicznych świąt
Bożego Narodzenia . Bykiem i wołem wymalowane tło , które niestety nie
kojarzy mi się z klimatem Betlejem jakieś 2000 lat wstecz. I to wszystko
zaserwowane przez instytucję , mniejsza jaką bo nie chodzi o to by się pastwić
na ów pastwisku tylko żeby się zastanowić, nie wypaść tylko wpaść w dialog z
impetem w rozkręcony i rozżarzony dyskurs przedświąteczny.
Tak tylko dla przypomnienia. Święta, które obchodzimy prawda
za chwil parę są Świętami Chrześcijańskimi , choć ciocia Wiki szturcha mnie i
upomina , że część symboli i obrzędów posiada korzenie wychodzące z kultów
pogańskich. Ten szturchaniec nie zmienia
faktu że obchodzimy Święto Narodzenia Boga, mówiąc obchodzimy mówię o osobach
wierzących , sprawa czytelna. Świadomie
pomijam sprawę ludzi niewierzących , którzy oczywiście mają prawo do
przeżywania fajnego czasu wśród bliskich osób, życzenia sobie „zdrowych świąt”
itd. Nie o to chodzi w tym całym pogmatwaniu , które wynika z raczej z pewnej
niezgodności rzeczowej bardziej niż z ukrytego programu o motywach
okultystycznych.
Śmieszne i kuriozalne jest dla mnie porównywanie pewnego
faktu religijnego , a mówiąc bardziej neutralnie , pewnej tezy z antytezą.
Skoro więc tezą jest Boże Narodzenie , powiązane z Nauką Chrześcijańską, to jak
można życzyć komuś, powiedzmy Księdzu Proboszczowi żeby przeżywał je magicznie,
czyli wbrew temu jaka jest nauka Kościoła. Powtarzam, to wszystko tyczy się
osób zainteresowanych , czyli obchodzących konkretne Święta, Święta Bożego
Narodzenia.
Inaczej i jakże bardziej przejrzyście wyglądałby komunikat
sformułowany w tzw. Tonie laickim. Podobno takie praktyki stosuje się już w
Polsce w korporacjach , szczególnie nastawionych na współpracę zagraniczną, w
celu uniknięcia tzw. „obrazy uczuć”. No i niech tam… powiedzmy przykład :
„rodzinnych świąt”( bez zaznaczenia jakich świąt co samo w sobie już jest pewną
nieścisłością ale pal sześć ). Najwyraźniej w komunikacie który miałem
okazję przeczytać zabrakło pewnej precyzji myślowej, lub ostatecznie jest to
jedną wielką głupotą i zbędne są moje rozważania. To trochę tak jakby 97 letniej staruszce
życzyć „100 lat”…
Oczywiście z tej anegdoty wypływa szeroki kontekst z jakim
mamy obecnie do czynienia w Galeriach, prasie, telewizji . To już się trochę
przejadło, dlatego na wstępie zaznaczyłem że jest to temat może i niemodny,
pojawiający się niestety lub stety rokrocznie. Chodzi wiecie sami o co, o te
wymysły na prześciganie się w formowaniu Świąt na modłę laicką , sprasowaną, na
kulturę (jak mawiał Z.Melosik) Instant.
Niektórym to pasuje takie dostosowanie się do szybkości zmienianych wystaw, ale
mieszanie znowu pewnych czynników związanych z Chrześcijańskimi dogmatami i
wrzucanie ich do wspólnego kotła ze zwykłym, choć momentami właśnie magicznym
czyli rytualnym pościgiem konsumpcyjnym nie daje rady i bardzo często wygląda
śmiesznie, tak jak wymalowana kartka z barankiem, żłóbkiem i życzeniami „
wesołej owieczki i smacznego bałwana”
Karol Zieliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz